W Internecie grasują ponownie oszuści, którzy korzystają z ogólnodostępnych wyszukiwarek tłumaczy.
Oszuści wysyłają do tłumaczy maile z propozycją tłumaczenia pisemnego lub ustnego i proszą o kontakt. W drugim mailu przekazują bliższe informacje lub przesyłają dokument do przetłumaczenia i proszą o wycenę. Przedstawiają również oferowane sposoby zapłaty, w tym różnego rodzaju czeki, bank drafty, Paypal itp. Niestety, jeśli w mailu nie ma pełnych i weryfikowalnych danych kontaktowych osoby lub firmy zlecającej tłumaczenie, jest to na ogół zlecenie fałszywe. Oszustom nie zależy na nas lub na naszym tłumaczeniu, a jedynie na tym, abyśmy zgodzili się na odebranie rzekomej płatności w ustalonej formie.
Fikcyjne oferty
Ze zjawiskiem tym bardzo trudno jest walczyć, bo kryją się za nim osoby podające fikcyjne imiona i nazwiska. Mechanizmy oszustwa są różne i stale powstają nowe, ale opiszmy przykładowy. Oszuści wycofują pieniądze ze swojego konta bankowego po wystawieniu i wysłaniu czeku lub po wysłaniu pieniędzy za pośrednictwem serwisu Paypal. Często “przez pomyłkę” wysyłają tłumaczowi za dużo pieniędzy (dużo więcej niż uzgodniono) i przez to płatność jest zablokowana – proszą o zwrot różnicy obiecując, że wtedy płatność zostanie odblokowana – przy czym tlumacz wysyła jako zwrot rzekomej nadpłaty prawdziwe środki, a oni nigdy nie zrealizują żadnej płatności.
Inny wariant to zapłata z góry i rezygnacja z usług w trakcie realizacji, przy czym “zleceniodawca” pozwala tłumaczowi – w ramach rekompensaty – zatrzymać hojną część przekazanych środków, ale resztę tłumacz musi odesłać i wtedy należne mu środki zostaną odblokowane. Także i tu oszustwo polega na tym, że tłumacz odsyła prawdziwe środki, a środków od “zleceniodawcy” nie ujrzy nigdy. Realizacja czeku przez bank lub płatności przez serwis Paypal trwa na ogół dość długo, po czym okazuje się, że do płatności nie dojdzie pod dowolnym pozorem, lub z powodu braku środków.
Niestety tego typu oszuści działają od lat oferując różne fikcyjne zlecenia niezależnym przedstawicielom wolnych zawodów – jedyne co się zmienia to coraz bardziej wyrafinowane metody, formułowanie profesjonalnie brzmiących maili itd. Jedynym ich celem jest wyłudzenie pieniędzy, nie mówiąc już o zmarnowanym czasie poświęconym na wykonanie nikomu do niczego niepotrzebnego tłumaczenia za które nikt nam nie zapłaci. Czyli nie jest to zwykłe wyłudzanie tłumaczeń i niepłacenie za nie, tak jak się to czasem zdarza w przypadku nieuczciwych zleceniodawców.
Po czym najłatwiej poznać oszustów?
Pragniemy przestrzec naszych członków przed tym oszustwem. Wszyscy aktywnie poszukujemy dobrze płatnych zleceń – ale tego typu “zlecenia” omijajmy szerokim łukiem. Nie należy wylewać dziecka z kąpielą, gdyż nie wszystkie oferty wpływające drogą mailową są fałszywe, ale nie należy ignorować następujących sygnałów alarmowych:
Nie wiadomo po co i dla kogo tłumacz ma wykonać proponowane tłumaczenie. W przypadku tekstu: nie wiadomo kto jest autorem tekstu i kto jest właścicielem praw autorskich.
“Zleceniodawca” nie podaje żadnych danych kontaktowych poza adresem mailowym oraz na ogół fikcyjnym imieniem i nazwiskiem.
“Zleceniodawca” bardzo dużo czasu poświęca na ustalanie sposobu płatności, stosując chwyt psychologiczny polegający na tym, że dla tłumacza szybka płatność to także istotna sprawa.
Wszystkie tego typy “oferty” należy blokować i oznaczać jako spam, gdyż nie dość, że są nieprawdziwe, to jeszcze oszuści mogą nam w ramach “podziękowania” za współpracę przysłać plik z wirusem. Nie wymieniłam tu wszystkich przykładów. Nie jestem prywatnym detektywem i nie wiem jak dokładnie ten oszukańczy proceder funkcjonuje, ale znowu przybrał na sile i przestrzegam przed nim wszystkich aktywnie poszukujących zleceń tłumaczy. Prawdziwy nowy klient na ogół zbiera oferty lub przeprowadza rekrutację, a po pomyślnie zakończonej rekrutacji przesyła purchase order/order confirmation lub kontrakt. Tak funkcjonuje rynek prawidłowych zleceń.
Katarzyna Diehl,
Przewodnicząca KR,
Warszawa, 14 lutego 2018 r.
Żródło: międzynarodowa wymiana informacji i artykuły ekspertów rynku tłumaczeniowego opublikowane na LinkedIn.