Refleksje i rady koleżanki po fachu
W trudnych warunkach pandemii praca tłumaczy ustnych podlega szczególnym ograniczeniom. Konferencje i spotkania nie odbywają się zazwyczaj w trybie, do którego przez tyle lat zdążyliśmy się przyzwyczaić.
Jak wygląda obecnie praca tłumaczy konferencyjnych? Jakie są moje własne doświadczenia z ostatnich trzech miesięcy? Czego dowiaduję się od koleżanek i kolegów? Oto krótkie podsumowanie.
Pierwsze zlecenia w tzw. realu:
Wiele spotkań tłumaczonych konsekutywnie odbywa się już w warunkach zbliżonych do tych sprzed epidemii, z zachowaniem odpowiedniego reżimu sanitarnego, którego przestrzega większość zleceniodawców.
W wypadku tłumaczenia symultanicznego szczególnie polecam następujące rozwiązania:
Praktykowałam pracę w kabinach pojedynczych – zleceniodawca zastępował jedną kabinę przeznaczoną dla dwóch tłumaczy dwiema kabinami dla dwóch tłumaczy. Każde z nas przebywało w osobnej przestrzeni; kontakt między tłumaczami był ograniczony, ale przy odrobinie pomysłowości (z wykorzystaniem takich rozwiązań, jak Skype, FaceTime itp.) i dzięki przeszklonym ścianom udawało się stworzyć zgrany duet.
Innym korzystnym, znanym mi z praktyki pandemicznej rozwiązaniem była praca w osobnym, odpowiednio dużym pomieszczeniu, zastępującym kabinę, z zainstalowanym sprzętem do „symultany”. Okno było uchylone, czyli dostęp świeżego powietrza mieliśmy zapewniony. Uczestnicy spotkania przebywali w dwóch innych pomieszczeniach w tym samym budynku lub korzystali z połączenia zdalnego. W takich warunkach często pracowałam również przed pandemią.
Wiele spotkań odbywa się w dalszym ciągu w trybie w pełni zdalnym lub hybrydowym (część osób spotyka się na miejscu, część wyłącznie przez internet). Tłumacze pracują z domu albo w tzw. hubach: oznacza to, że tłumacze zapewniają przekład z jednej, wspólnej lokalizacji (np. w firmie lub instytucji organizującej konferencję), natomiast słuchacze są rozproszeni, uczestnicząc w spotkaniu zdalnie i podłączając się z różnych miejsc w kraju i na świecie.
Spotkania są również często organizowane według formatu, zgodnie z którym przedstawiciele strony polskiej przebywają w siedzibie krajowej, a każdy z partnerów zagranicznych – odpowiednio we własnej siedzibie we własnym kraju. Każda ze stron zapewnia własnych tłumaczy. Wysokojakościowe połączenie internetowe umożliwia komunikację praktycznie w czasie rzeczywistym. Tłumaczenie odbywa się symultanicznie lub konsekutywnie. Moje osobiste doświadczenia związane z takim trybem pracy są zdecydowanie korzystne.
Międzynarodowe Stowarzyszenie Tłumaczy AIIC opracowało zalecenia dla tłumaczy w obszarze tłumaczenia zdalnego (dostępne pod adresem https://aiic.org/document/4839/AIIC%20Recommendations%20for%20Institutions_27.03.2020.pdf) Warto się z nimi zapoznać!
Nie ulega kwestii, że tłumaczenie w warunkach domowych jest dużo bardziej męczące i wymaga dodatkowych nakładów. Nie można od tłumaczy oczekiwać odpowiedzialności za techniczną obsługę spotkania, za ewentualne zakłócenia, ani za utrudnioną komunikację. Warto zadbać o odpowiedni zapis w umowie z klientem!
Cenię sobie przypadki doceniania przez klientów uciążliwości związanych z pracą zdalną z domu, gdy tłumacz otrzymuje z tego tytułu dodatkowe wynagrodzenie.
Niestety docierają do mnie informacje o przypadkach pracy w okresie pandemii w hubach, w których zleceniodawca nie przewidział pojedynczych kabin ani osobnych pomieszczeń dla tłumaczy. Tłumacze pracowali we dwójkę w małych kabinach, bez zachowania zalecanego odstępu, bez odpowiedniej wentylacji, wymiany powietrza itp. Niestety koleżanki i koledzy godzili się na pracę w takich warunkach ze względów ekonomicznych – natomiast uczestnicy spotkań przebywali w bezpiecznych lokalizacjach, spotykając się wyłącznie za pośrednictwem internetu.
Moim zdaniem zleceniodawcy decydujący się na takie rozwiązania sami sobie wystawiają świadectwo całkowitego braku odpowiedzialności, narażając na szwank własną reputację.
Do innych niechlubnych przypadków należy tłumaczenie symultaniczne w pojedynkę. Docierają do mnie wieści o tłumaczach, którzy w okresie pandemii godzą się na tłumaczenie symultaniczne prowadzone przez jedną osobę. Na takie praktyki nie może być przyzwolenia ze strony naszego środowiska, niezależnie od tego, czy funkcjonujemy w świecie dotkniętym epidemią, czy nie.
Mamy nasze STP-owskie „Warunki pracy i wynagradzania tłumaczy konferencyjnych” (https://www.stp.org.pl/warunki-tlumaczenia-konferencyjne/); trzymajmy się właściwych standardów i dobrych praktyk. Warto również zajrzeć na stronę Polskiego Stowarzyszenia Tłumaczy Konferencyjnych, które opracowało własne standardy, powielając część przyjętych przez nas rozwiązań.
Mam nadzieję, że czas pandemii wkrótce minie i wrócimy do pracy w zwykłych warunkach.
Życzę wszystkim dużo zdrowia i ciekawych zleceń!
Monika Ordon-Krzak